Na początku prowadzenia działalności nietrudno jest wpaść w manię odbywania dodatkowych szkoleń i kolekcjonowania kolejnych certyfikatów na ścianę. Chcemy uatrakcyjnić ofertę naszego gabinetu i przyciągnąć do niego więcej potencjalnych klientów – to zrozumiałe. Ale czy bogatsza oferta to na pewno lepsza oferta?
Trudny wybór
Wcielmy się na chwilę w skórę klienta, który przegląda w Internecie ofertę gabinetu masażu (celowo nie napisałam, że czyta ulotkę, bo ulotek prawie nikt już nie czyta i warto to mieć na uwadze). Jego oczom ukazują się: masaż klasyczny, masaż leczniczy, masaż tkanek głębokich, masaż relaksacyjny, drenaż limfatyczny, masaż antycellulitowy, masaż Lomi Lomi Nui, masaże ajurwedyjskie, masaż kobiet w ciąży, masaż kosmetyczny twarzy, masaż bańką chińską, refleksologia, terapia czaszkowo-krzyżowa, masaż gorącymi muszlami i masaż czekoladą.
Już na samym początku serwujemy tej osobie twardy orzech do zgryzienia. Załóżmy, że nie korzystał/a jeszcze nigdy z masażu i nie ma konkretnych oczekiwań, właściwie to nie ma pojęcia co oznacza większość z tych nazw. W ciąży nie jest – jedna opcja odpada. Ale nadal pozostaje ponad 10. Co ma wybrać? Jak się zdecydować? Nie oszukujmy się, z natury jesteśmy troszkę leniwi i o wiele wygodniej i łatwiej jest nam wybierać jedną rzecz z powiedzmy pięciu, niż jedną z dziesięciu czy piętnastu. Skonfundowany klient może w tym momencie całkowicie zrezygnować z wizyty w naszym gabinecie i pójść przykładowo do gabinetu masażu tajskiego. Jak sama nazwa wskazuje – wykonują tam masaż tajski. A skoro robią tylko to, to pewnie robią to dobrze. Specjalizacja to słowo klucz.
Bądź specjalistą
Czy po konkretny model śrubek przeciętny człowiek poszedłby do zaufanego sklepu ze śrubkami czy do wielkiego hipermarketu? A czy Ty naprawdę jesteś specjalistą/tką i od drenażu limfatycznego i od refleksologii, potrafisz modelować sylwetkę bambusami, masować niemowlaki a jeśli ktoś sobie zażyczy to bez zająknięcia wykonasz perfekcyjny peeling kokosem lub miodem? Można, ale czy to ma sens? Czy nie lepiej masaż kosmetyczny twarzy zostawić kosmetyczkom, które i tak wykonują go przed każdym zabiegiem? Czy nie warto zająć się tym, co naprawdę Cię interesuje, np. masażem leczniczym lub ajurwedą i stać się mistrzem w tej jednej, maksymalnie kilku (o ile to możliwe) dziedzinach? Kim chcesz być w oczach klientów? Osobą, która robi najlepsze Lomi w mieście, czy masażystą/tką od wszystkiego i niczego a tym samym niczym szczególnym się nie wyróżniać? Decyzja należy do Ciebie.
Rób to co lubisz
Uczciwie spójrz teraz na swoją ofertę i zastanów się, które z pozycji tam się znajdujących nie leżą Ci. Których zabiegów nie wykonujesz za często, nie rozwijasz się w nich i w zasadzie to nie lubisz ich robić ale robisz, jeśli ktoś raz na pół roku się na taki zabieg umówi. Nie bój się usunąć takich pozycji z oferty, jeśli do tej pory nie przyciągały klientów to marne są szanse na to, że nagle zaczną. Może zamiast umieszczać w ofercie masaż stóp na który nikt nie przychodzi, wykonuj taki masaż gratis stałym klientom? Nie bój się, że Twoja oferta będzie wyglądała przez to zbyt „ubogo” i że trudniej będzie Ci znaleźć klientów z małą ilością zabiegów. W czasach kiedy wszyscy jesteśmy nieustannie bombardowani informacjami, ludzie cenią sobie minimalizm. Czasami naprawdę mniej znaczy więcej. Wybierz sobie metody, rodzaje masażu, które są naprawdę zgodne z tym, co Ci w duszy gra i stań się ekspertem, specjalistą od tych konkretnych metod.
Określ swoją docelową grupę klientów
To zadanie to niełatwa sprawa a sam temat jest godzien osobnego wpisu, który na pewno się tu pojawi. Sytuacja idealna jest wtedy, kiedy znajdujesz zapotrzebowanie na to, co akurat Ty lubisz robić. Wymaga to nieco własnego wysiłku, zrobienia rozeznania w rynku i przede wszystkim skutecznego trafienia do miejsc, w których są Twoi potencjalni klienci. Określając swoją docelową grupę klientów warto zadać sobie nieco głębsze pytania – kim są moi klienci, co jest dla nich ważne, czego szukają, jak ja mogę im to dać? Możesz także pomyśleć o pracy z jedną, konkretną grupą osób – muzykami, aktorami, sportowcami, świeżo upieczonymi mamami. Tego typu specjalizacje są bardzo popularne za granicą, np. w Belgii. Jeśli sam/a trenujesz jakiś sport lub grasz na instrumencie to masz dodatkowy atut – wiesz z jakimi przeciążeniami spotykają się te osoby a więc wiesz, czego konkretnie potrzebują. Wykorzystuj swoją wiedzę, swoje hobby i zainteresowania, rób to co lubisz, rób to dobrze, precyzyjnie określ do czego dążysz, skup się na tym i działaj. Jeśli do tego sprawisz, by inni Cię zauważyli (co jest też osobną sztuką, ale nie taką trudną do nauczenia się) to sukces jest tylko kwestią czasu.
Nie twierdzę, że posiadanie szerokiej oferty gabinetu jest złe, uważam, że jest po prostu mniej skuteczne, tym bardziej, jeśli jako masażysta czy masażystka chcesz budować swoją osobistą markę. A jeśli pragniesz poczuć spełnienie w pracy i w życiu, musisz sobie sam/a szczerze odpowiedzieć na pytanie – kim naprawdę chcesz być i co chcesz robić. A potem zacząć to robić 🙂
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy według Was specjalizacja w masażu jest możliwa? Czy jesteście zwolennikami robienia dużej ilości kursów, czy raczej skupiania się na jednej bądź kilku konkretnych dziedzinach? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach 🙂